post-thumbnail

Andrzej Rodzin jest członkiem ekipy SolveQ na stanowisku Head of Marketing, a jego kariera w branży zaczęła się ponad dekadę temu. W SolveQ zrobił prawdziwą rewolucję, budując od podstaw wizerunek firmy, czego efekty już są widoczne. Chciałabym, żeby nasza rozmowa posłużyła za mini-przewodnik dla osób, które chcą spróbować swoich sił w marketingu, ale nie wiedzą od czego zacząć.

Marketing jest dziedziną, w której cały czas trzeba się samodzielnie kształcić. Nie można uznać, że pójdziemy na studia marketingowe i już staniemy się ekspertami w tej dziedzinie. Wszystkie narzędzia, (np. Google, Facebook, LinkedIn i inne media społecznościowe) cały czas się zmieniają. Musimy nastawić się na to, że w zawodzie marketingowca, podobnie zresztą jak w zawodzie programisty, musimy się uczyć cały czas. Jest to też zawód, w którym dyplom studiów, które ukończyliśmy nie gra aż takiej roli. Niekoniecznie absolwent studiów marketingowych będzie lepszym marketingowcem w firmie farmaceutycznej niż farmaceuta, jeśli ma pewne naturalne predyspozycje i zainteresowania w kierunku marketingu.

No właśnie, czy warto iść na studia marketingowe, jeśli chcesz zrobić karierę w marketingu, czy lepiej kształcić się w inny sposób?

Moim zdaniem, studia mają za zadanie m. in. pokazać nam, który dział marketingu podoba nam się najbardziej i w którym kierunku chcemy się rozwijać. To jest pierwsza rzecz. A druga opcja jest taka, kiedy chcemy założyć agencję marketingową i chcemy zasięgnąć wiedzę z każdej dziedziny związanej z marketingiem. Miałem natomiast okazję rozmawiać z osobami po studiach marketingowych, z dobrych uczelni, które nie widziały czym jest lead, nie znały metodologii projektowych, nie miały podstawowej wiedzy praktycznej. Wiedzę zdobytą na studiach trzeba przelewać od razu na praktyczne działania, np. w ramach freelance’ingu (który bardzo polecam na początek osobom które takie studia wybierają). Na pewno nie możemy osiąść na laurach z dyplomem po studiach i uznać że jesteśmy ekspertami. Najlepiej zdobywać umiejętności praktyczne już w trakcie studiów, dlatego, że sam dyplom nie uprawnia nas do tego, żeby zacząć pracę w firmie na stanowisku seniorskim.

Kenny Aronoff
Dubai Technology week, na spotkaniu z Kenny Aronoff’em

Jak w takim razie najlepiej zdobywać wiedzę praktyczną?

Jednym ze sposobów jest wspomniany już przeze mnie freelance’ing. Warto też zacząć od pracy za darmo. Jest takie powiedzenie, że lepiej pracować za wiedzę niż za pieniądze. Studia to idealny moment, żeby to stwierdzenie praktykować. Często utrzymują nas wtedy rodzice, lub mamy pracę dorywczą i mamy czas, aby pomagać influencerom lub firmom w dziedzinie marketingu. Możemy np. ustawiać kampanie, tworzyć strony internetowe, dbać o media społecznościowe. Wówczas nie tylko zdobędziemy praktykę, ale też damy się poznać klientom, którzy być może wrócą do nas już na zasadzie komercyjnej.

A wracając do kwestii zdobywania wiedzy teoretycznej, poza studiami, czy możesz polecić jakieś kursy, szkolenia, literaturę związaną z tematem?

Zdecydowanie. Osobom, które dopiero zaczynają swoją karierę w marketingu polecam ciekawą pozycję „Marketing w twojej firmie” Norberta Oruby. Czytałem ją zresztą niedawno w ramach SolveQ. Miło, że w ramach budżetu szkoleniowego firmy, możemy kupować branżową literaturę i być na bieżąco. I, choć dla mnie ta pozycja zawiera wiele rzeczy przez które już przechodziłem w swojej karierze, to wciąż wiele rzeczy było tu dla mnie nowych, ponieważ ta branża zmienia się bardzo szybko. To czego na pewno nie polecam, to czytanie literatury sprzed pięciu lat, ponieważ już jest nieaktualna. Na przykład „Marketing 3.0” Kotlera, uważanego (słusznie lub nie) za guru marketingu, nie do końca jest już aktualna z perspektywy dzisiejszego stanu wiedzy. Podobnie jest z nowymi narzędziami, które cały czas się pojawiają.

Kursy zdecydowanie polecam, choćby dlatego, że zazwyczaj wolniej się dezaktualizują. Najczęściej kurs opiera się na aktualnych trendach i narzędziach. Program studiów natomiast często pisany jest na kilka lat do przodu i w tym tkwi cały problem.

Podcast "Zrozumieć IT" z Andrzejem Rodzinem: Kariera w Marketingu - fakty i mity
Podcast Zrozumieć IT z Andrzejem Rodzinem

Pewnie kursy są też bardziej praktyczne ze względu na okrojoną liczbę godzin?

Dokładnie. Często są tez tańsze, a przez to konkurencyjne dla studiów, z perspektywy finansowej. Ponadto, jeśli już wiemy jaka działka marketingu nas interesuje – możemy wówczas wybrać sprofilowany pod nas kurs.

Jeśli chodzi o konferencje w Polsce i na świecie, czy są jakieś, na które warto zwrócić szczególną uwagę?

Oczywiście, chociażby słynna konferencja Ad World. Konferencje są jedną z tych rzeczy, które bardzo polecam marketingowcom na każdym etapie kariery. Występują na nich w charakterze speakerów praktycy, z najnowszą wiedzą stosowaną, która możemy od nich czerpać i się inspirować. Konferencja jest katalizatorem różnych tendencji marketingowych: samo obejrzenie produktów czy sposobów reklamy w trakcie takiego wydarzenia potrafi dostarczyć pomysły, które możemy następnie wykorzystać. Wystawcy prześcigają się wręcz w sposobach promocji. Jako uczestnicy dostajemy masę mail przed, w trakcie i po konferencji, w których wystawcy zapraszają nas na swoje stoiska, przegląd gadżetów marketingowych i ofert specjalnych. Ktoś może stwierdzić, że to spam, ale ja twierdzę, że to są darmowe szablony maili, najlepsze z których możemy zmodyfikować i wdrożyć u siebie. Konferencja to też świetna okazja żeby poznać ludzi z branży i stworzyć sobie sieć kontaktów. Podsumowując, konferencje i eventy branżowe to skarbnica wiedzy praktycznej przy stosunkowo niskim koszcie uczestnictwa.

Czyli udział w konferencji to dobra inwestycja?

Zdecydowanie. Powiedziałbym, że na konferencje stoją w moim rankingu na równi z kursem, który zazwyczaj daje sporo wiedzy teoretycznej. Na konferencjach wchodzimy już w świat praktycznego, stosowanego marketingu.

Kariera w marketingu: okładka artykułu o pracy zdalnej w SolveQ
Artykuł o pracy zdalnej na blogu SolveQ

A czy możesz opowiedzieć nam jak wyglądała twoja osobista ścieżka marketingowa?

Tak naprawdę, do marketingu trafiłem przypadkiem. Jeśli chodzi o studia to skończyłem dziennikarstwo i komunikację społeczną, więc były powiązane w pewien sposób z marketingiem. Nieodzowną częścią marketingu jest pisanie tekstów, zdjęcia, filmy, podcasty. W trakcie studiów miałem okazje pracować w radiu i w telewizji oraz pisać dla miesięcznika Men’s Health. Jednak idąc na studia nie wiedziałem jeszcze co będę robił – bycie dziennikarzem wydawało mi się ciekawą profesją, jednak po czasie okazało się, że to nie to.

Mam talent do rozmów z ludźmi, jestem komunikatywny, a znajomi śmieją się, że mógłbym sprzedać piasek na pustyni. Pojawił się więc pomysł, żebym został sprzedawcą. Jednak miałem co do tego zawodu kilka wątpliwości. Po pierwsze nie lubię sprzedawać rzeczy, w które nie wierzę (a w sprzedaży nie zawsze mamy ten komfort wciskania tylko rzeczy sprawdzonych i lubianych przez nas). Po drugie nie piję alkoholu, a bycie sprzedawcą czasem się jednak z tym wiąże (szczególnie w niektórych regionach świata), co blokowało mnie w wyborze tej ścieżki. Z kolei to, co spodobało mi się w marketingu to to, że wymaga strategicznego myślenie, które jest mi bliskie. Tak więc wracając do mojej ścieżki, kończąc studia poszedłem na staż do działu marketingu w banku szwajcarskim. Bardzo się w niego zaangażowałem i w efekcie zostałem po stażu przyjęty do pracy w banku.

Spodobała Ci się branża bankowa?

Wiedziałem, że bankowość nie będzie moje docelowe miejsce. Praca w banku opiera się często na polityce i ograniczonej kreatywności. I choć nie chodzi mi o to, żeby moja praca była kreatywna w 100%. Od razu zwrócę się w tym miejscu do osób, które maja takie właśnie wyobrażenie o marketingu, że polega wyłącznie na kreatywnych aktywnościach, jak np. nagrywanie filmików czy podcastów. To nie do końca tak. Natomiast w bankowości tej kreatywnej pracy było niezwykle mało. Choć muszę przyznać, że dostałem tam dużą szansę rozwoju zawodowego w ramach zespołu marketingu. Szybko zostałem menagerem, team liderem, w pewnym momencie miałem ponad 20 osób w swoim zespole. Odszedłem jednak od pracy bezpośrednio przy narzędziach marketingowych. To już było bardziej zarządzanie ludźmi.

Brakowało Ci tej pracy?

Bardzo. Czułem też, że powoli przestaję być specjalistą od marketingu. Stąd decyzja o samo dokształcaniu się. Czytałem masę książek, brałem udział w kursach, podjąłem też decyzje o zmianie pracy. Poszedłem do mniejszej firmy z małym, czteroosobowym działem marketingu. Zostałem managerem zespołu, miałem więc zarówno prace z ludźmi, ale też bezpośrednio przy narzędziach, przy wdrożeniach, konferencjach. Była to więc dobra zmiana. W tym miejscu chciałbym polecić osobom, które dopiero się uczą marketingu, pracę w niedużej firmie. Uważam, że im większa firma, tym mniej człowiek się uczy. W mniejszej firmie, w agencji jesteś bezpośrednio na polu bitwy, pracujesz bezpośrednio z klientem, omawiasz z nim projekty. To jest też to, co podoba mi się w SolveQ, gdzie czasem korzystamy z pomocy zewnętrznych agencji, jednak sporo pracy muszę wykonywać własnymi rękoma. To mi pozwala cały czas być na fali wiedzy, na której mi zależy.

Kariera w marketingu: rebranding SolveQ
Sierpień 2021: rebranding SolveQ

Powiedz mi w takim razie, jakie cechy według ciebie powinien mieć dobry marketingowiec. Jakie cechy powinien w sobie doskonalić?

Moim zdaniem, wbrew pozorom nie jest to ani kreatywność ani nieszablonowe myślenie. Zadaniem marketingowca bardzo często jest doprowadzenie do wdrożenia nowych pomysłów. Wszelkie kreatywne rozwiązania są często robione po raz pierwszy nie ma więc na nie procesów ani gotowych odpowiedzi. Aby to zrobić marketingowiec powinien mieć dużo wytrwałości i samodyscypliny, aby działanie nie skończyło się na etapie pomysłów. Wiele razy spotkałem się z takimi przypadkami, w których osoba na stanowisku specjalisty od marketingu traci motywację, bo cały czas trzeba przecierać ścieżki i szlaki. Praca ta jest często nieszablonowa, pełna wyzwań, jeśli ktoś lubi mieć wszystko zaplanowane, to może niekoniecznie jest najlepsza branża dla tej osoby.

Jakie są minusy pracy marketingowca z twojego osobistego punktu widzenia?

Wiele osób uznaje, że zna się marketingu, przez to jest pozornie duża konkurencja. To uznałbym za pierwszy minus. Natomiast dla dobrych specjalistów rynek pracy stoi otworem. Jest to jednak branża wymagająca ciągłego dokształcania się, aby nie wyjść z obiegu i być na bieżąco. Kolejna rzecz – szefowie firmy często myślą, że znają się na marketingu (lub faktycznie się na nim znają). Swoje wizje i pomysły trzeba wtedy wręcz przepychać kolanem przez drzwi, aby przeszły. Może czasem spotka nas zawód, że idziemy na stanowisko kreatywne, jednak nasze skrzydła są podcinane. Polecam więc zwracać uwagę na to, z kim będziemy pracować.

Osobiście znam przykłady gdzie zespół marketingu robi brain storming, planuje działania, na co wchodzi szef i mówi „robimy po mojemu”. Oczywiście nie jest to SolveQ, bo inaczej byśmy tutaj nie rozmawiali😊 Natomiast na pewno trzeba się uzbroić w cierpliwość, aż zdobędziemy odpowiednie doświadczenie oraz poziom zaufania, bo to wymaga na pewno czasu. Warto też znaleźć taką firmę i takich współpracowników, którzy będą dawali nam wolną rękę, bo dopiero wtedy można rozwinąć skrzydła i pokazać swoją kreatywność.

sterowanie_dronem_na_imprezie_integracyjnej
Zdjęcia z drona podczas imprezy integracyjnej SolveQ

Co byś poradził na koniec osobom które dopiero rozpoczynają swoją ścieżkę kariery w marketingu lub zastanawiają się czy wybrać tą drogę?

Na pewno, tak jak już powiedziałem, warto spróbować pracy za darmo, chociażby dla znajomych czy influencerów. Oczywiście warto posłuchać kilku podcastów o tym jak wygląda praca i kariera marketingowca😊 Marketing to niezwykle szeroka branża, warto więc zastanowić się w czym jesteśmy mocni. Na początku kariery nie warto być generalistą od wszystkiego, tylko skupić się na swojej wąskiej działce i wyprofilować się w jednej rzeczy, a następnie dobudowywać dodatkowe kompetencje.